FRAGMENTY I CYTATY

Fragmenty i cytaty z książki Magia porwania Magdaleny Madoń



Patrząc na klasę, dziewczyna zauważyła, że właściwa lekcja jeszcze się nie zaczęła, ponieważ koledzy wysłuchiwali uwag na temat swojego skandalicznego zachowania, a jej spóźnienie bynajmniej nie poprawiło humoru prowadzącego. W opinii Kariny fizyk był po prostu idiotą, który nie potrafi nic wytłumaczyć, za to wymaga nie wiadomo czego. Ot, taka sierota, która minęła się z powołaniem.



Jej śliczna, prawie pozbawiona pryszczy twarz wydawała się bardziej ponura niż pogoda za oknem.



– Rozgadałem się – westchnął. – Choć trzeba ci przyznać, że jak na dziewczynę umiesz słuchać.

– Uważasz, że przedstawicielki płci pięknej potrafią tylko paplać bez sensu? – spytała nieco oskarżycielsko, ale cicho.

– To subiektywne odczucia, ale tak – odpowiedział pewnym głosem.



– Może cię podwieźć?

Nie zatrzymując się, spojrzała niepewnie, czy zwraca się do niej. Prędzej spodziewałaby się dziś końca świata niż takiej propozycji, nie mówiąc już o tym, jak się zarumieniła. Przemądrzała gwiazda towarzystwa zaproponowała jej przejażdżkę na swoim motocyklu?



Przez chwilę w domu zapanowała złowroga cisza, której dziewczyna nie śmiała przerwać, choć w głowie kotłowała jej się setka niewypowiedzianych słów.



– Tylko czemu nic mi nie powiedziałaś o konkursie?

Karina i tata popatrzyli bezradnie na siebie, kiedy Justyna weszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi.

– A kiedy ci miałam powiedzieć, skoro tak często cię nie ma? – zapytała Karina z żalem w głosie, czując zbierające się w jej oczach łzy.



Karina spostrzegła, że niebo ubrało się dziś w wyjątkowo ładny pomarańczowy jedwab, opleciony gdzieniegdzie jasnoróżową wstążką, a widok ten sprawił, że na chwilę odrzuciła od siebie wspomnienie kłótni, skupiając się na pedałowaniu i obserwowaniu malowniczej okolicy pełnej drzew oraz drobnych gospodarstw.



„Nigdy jej nie zadowolę”, pomyślała Karina. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczy. Może nawet powie, że jest ze mnie dumna.



– Nie znoszę jej. Nadal – powiedziała posępnie.

– Kto to był?

– Koleżanka z klasy. Taka fałszywa kanalia.

– Z boku wyglądało to na przyjazne spotkanie. Nie wiem, kto tu jest fałszywy – powiedziała nieśmiało.



– Oj, nie przejmuj się. Ja… – zamierzała powiedzieć, że jej pokój też nie wygląda idealnie, ale w porę powstrzymała się przed powiedzeniem kłamstwa.

U niej w domu nawet kwiatki w doniczce rosły pod właściwym kątem, aby nie narazić się gospodarzom.



Życie jest cudowne, a świat piękny! Jej szczęście tłumił tylko ból, ale i tak odczuwała wielką satysfakcję, że przeszła do drugiego etapu.



Drzwi do sali zostawiono lekko uchylone i dziewczyna dostrzegła w nich jakiegoś doktora. Wydawało jej się, że kiedyś już widziała tę twarz i oczy, w których teraz pojawiła się malutka łezka. Jasnobrązowe włosy, drobny wąs, pogodne spojrzenie. „Skąd ta łza? Zmęczenie? Może…”, pomyślała Karina, zanim zmrużyła oczy, nie przejmując się przybyszem, który zresztą zniknął równie szybko, jak się pojawił.



„Chorowanie przy takich lekarzach to sama przyjemność”, pomyślała, choć oczywiście spotykała też bardziej gburowatych.



– Gdybyś się przeszła po innych oddziałach, spotkałabyś dziewczyny w naszym wieku walczące o każdą minutę życia albo pakujące bagaże na tamten świat – snuła filozoficzne rozważania. – Wyobrażasz sobie, co musi czuć osoba, która wie, że za miesiąc jej serce przestanie bić?



– Jak dla mnie, jesteś po prostu szpiegiem – fuknęła czarownica. – Lepiej od razu się przyznaj, jak się tu dostałaś i z kim współpracujesz.

– A jeśli nie?

– Wtedy cię po prostu zabiję – wzruszyła ramionami i wyszła.



– Masz w sobie magię – puściła ją i poszły dalej. – Każdy ma moc, więc o to się nie martw. Musisz ją tylko w sobie obudzić.


Nigdy nie chciała poznać tajników magii, ponieważ wiodła monotonne, lecz bezpieczne życie. Poza tym, sama nie wiedziała, co myśleć o czarach.



Ułożyła się na łóżku, próbując zapomnieć o głodzie i zastanawiając się, czy na pewno nie da się uciec z tego miejsca, po czym spróbowała obudzić swoją moc. Zastanawiała się, jak wygląda jej magia, czy ma fantazyjne kolory i co mogłaby wyczarować, jednak zupełnie nie mogła się skupić, by zrobić to tak, jak uczył ją mistrz, przez co jej koc znów posmakował łez.



– Minął tydzień, a ty nawet nie zdołałaś uwolnić swojej mocy – rzekł spokojnie, lecz mimo to dziewczyna wyczuwała w jego głosie niezadowolenie, które sprawiało, że nie śmiała spojrzeć mu w oczy.



Chętnie przeczytałaby wszystko, co się tu znajdowało, gdyby mogła sobie na to pozwolić, ale zdawało się, że każda książka wie, że jest intruzem.



Czyżby wszystko, co przedtem widziałam przez mgłę, było obrazem przyszłości? Teraz, kiedy straciłam przytomność, cały obraz był o wiele wyraźniejszy, słyszałam słowa, widziałam ruch ust.



Wstała powoli, po czym ukłoniła się, czując niesamowitą wściekłość. Gdyby znała złą magię, w tym momencie rzuciłaby na wiedźmę jakieś zaklęcie bólu. Z tą myślą zacisnęła pięści, prawie łamiąc przy tym palce.



– Chyba nie najlepiej ci się spało, co? – spytał, rzucając w nią zaklęciem.

Poczuła, jakby ktoś uderzył ją w policzek. Chyba wszyscy strażnicy lubili to zaklęcie.

– Nienawidzę cię – powiedziała, stając naprzeciw niego.

– Coś jeszcze? – spytał, rzucając zaklęciem jeszcze raz, tym razem w drugi policzek.

– Już nic.



Przez chwilę patrzyła jeszcze na piękne światło mocy, zanim złożyła smutno ręce. „Magnolie, moja wioska. Szkoła, kilka sklepów, miejsce, do którego nie wrócę”, pomyślała z goryczą, zanim zasnęła.



Ona się nie nadaje do bycia królową. Opór i magiczne umiejętności stanowią klucz do wydostania się spod jej władzy, a przecież tego pragniesz, odkąd tu przybyłaś (…).



Mistrz dobrze wiedział, jak ją zachęcić. Wiedziała, że jeśli kiedykolwiek chce wrócić do domu, powinna działać. Czasami miała ochotę zabić wiedźmę albo przynajmniej torturować ją przez godzinę, by poczuła, jak to jest być traktowanym jak śmieć. „Niech się wije z bólu po podłodze i błaga o litość, tak, niech błaga”, myślała dziewczyna.



Najtrudniejszą rzeczą było zachowanie spokoju. Wprawdzie zaklęcia używane przez mistrza nie należały do najsilniejszych, jednak przybierał on postać Gersimy, aby Karina lepiej wczuła się w potencjalną sytuację. Nie wiadomo, czy to nie przerażało jej bardziej niż sam ból.



Zwiesiła głowę, czesząc się znalezionym w szufladzie grzebieniem, po czym ze smutkiem spojrzała z powrotem w lustro. Zawsze nieśmiała, niepewna siebie, starająca się nikomu nie przeszkadzać, teraz służyła potężnej wiedźmie oraz potajemnie uczyła się czarnej magii, torturując niewinne stworzenie w ramach ćwiczeń, planując kiedyś zastosować zdobyte dzięki temu umiejętności na żywym człowieku – wiedźmie, która nią pomiata, bije ją, wyzywa i głodzi, co nie zmieniało faktu, że z przyczyn moralnych nie powinna odpłacać się jej pięknym za nadobne, zresztą nie leżało to w jej naturze.



Chciałem cię mieć po swojej stronie, więc użyłem dobrego argumentu. Stosuję nieco inną taktykę, by zyskiwać sojuszników. Drobne przejawy sympatii lepiej niż terror motywują do lojalności.



– Uff, udało ci się zejść – usłyszała nagle.

Zgasiła swoje światło, by ukryć własne położenie, a oczy nabiegły jej łzami.

– Już dobrze – Zadar podbiegł do niej i przytulił ją.





Książka Magia porwania Magdaleny Madoń – wizualizacja
Zamów książkę Magia porwania Magdaleny Madoń– księgarnie i sklepy

lub zobacz więcej:

Recenzje, opinie i oceny o książce Magia porwania Magdaleny Madoń

Świat i bohaterowie z książki Magia porwania Magdaleny Madoń